niedziela, 8 maja 2011

Marzenia do spełnienia - Rzym.

  Rzym wieczne miasto, historia świata i potęgi człowieka, która przejawiała się w sile, ale i słabości. W ostatnich dniach miałam to szczęście i "dotykałam" historii, widziałam miejsca, o których uczyłam się w szkole.



  Przeżycia i doświadczenia ostatnich dni w Rzymie miały trójwymiarowy charakter. Doświadczyłam istnienia Boga poprzez  Wielkiego Polaka, w wyjątkowych miejscach Rzymu, gościnności i dobroci cudownych ludzi, których poznałam. W tę podróż wybrałam się z siostrą.


  Mój pobyt w Rzymie przede wszystkim związany był z Beatyfikacją Jana Pawła II. Jego nauka tworzyła mój fundament moralny. Jestem z pokolenia, na które ten wyjaktkowy człowiek miał wielki wpływ. Należę do osób, które uciekają od tłumu i nie chętnie biorę udział w takich uroczystościach. Tym razem chciałam pokonać trud i właśnie w tych dniach odwiedzić Rzym. Życie Jana Pawła II było pielgrzymką, podczas swego pontyfikatu odwiedzał kraje całego świata, teraz cały świat przybył do Niego. Ogromna radość zgromadzonych na Placu św. Piotra i moment odsłonięcia obrazu poruszyła każde serce. Na ten moment warto było czekać od wczesnych godzin, by być jak najbliżej.



  Urzekającym miejscem jest Bazylika św. Piotra. Trudno sobie wyobrazić jej rozmiary i przepych. Miejsce, które wzbudza podziw, przepełnione niesamowitym spokojem mimo tłumu pielgrzymów i turystów. Oszałamiające wrażenie robi sama myśl, że jest się w miejscu tak szczególnym i wyjatkowym dla wyznawców Jesusa, że ma tu swój grób Jego następca na ziemi - św. Piotr.



  Każdy dzień był zaplanowany, by zobaczyć jak najwięcej - widziałam wiele, ale niestety nie wszystko, może dlatego, by wrócić ponownie. Jak na prawdziwego turystę przystało, wrzucona moneta do fontanny i w dodatku znaleziona na ulicy, zwiastuje rychły powrót. Chodziłam po rzymskich uliczkach, podziwiałam nie tylko atrakcyjne zabytki, ale także codzienność przyjaznych mieszkańców Rzymu. Siadałam zmęczona w kawiarnianym ogródku, jadłam piccę, popijałam winem i obserwowałam mężczyzn. Moje obserwacje potwierdziły - Włosi potrafią się dobrze ubrać. Dobrej jakości buty świeciły czystością, a mężczyźni w garniturach prezentują się wspaniale, do tego dobrane dodatki w przemyślany sposób. Kobiety raczej na sportowo i wygodnie, co tłumaczy się porą dnia. Elegancko ubrane kobiety można zaobserwować późnym popołudniem na rzymskich ulicach i w restauracjach.




  Rzym zachwycał mnie każdego dnia, każdą chwilą i ludźmi a szczególnie rodziną która nas gościła. Przez kilka wieczorów siedziałam przy jednym stole z człowiekiem, który jak napisał mimo włoskiego pochodzenia i wychowania w Stanach, na co dzień czuł się Polakiem: 
Phil Pullella http://religia.tv/index.php?typ=salasampa&id=543
Jego żona, cudowna, łagodna, osoba obdarowała mnie wielką dobrocią i życzliwością, dzięki niej moje rzymskie wakacje były jeszcze piękniejsze.  Takie osoby to błogosławieństwo i dar Boży, to dobro, które powraca własnie przez takie osoby jak Marlena. Jest ona świetnym przewodnikiem po Rzymie.



 Nie zapomnę jej lekcji gotowania włoskich potraw i wspólnego robienia polskich pierogów, jej wolnego mówienia, bym wszystko zrozumiała, jej troski o moje samopoczucie.  Dzięki takim ludziom nadal wierzę, że największym darem jest człowiek.




  Rzym - jedno z moich marzeń, które się własnie spełniło i szczególne podziękowania składam mojej siostrze Jadzi i Marlenie.




2 komentarze:

  1. Małgorzata, życzę ci szybkiego powrotu w te niezwykłe miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, miejsca są faktycznie niezwykłe, są w mojej pamięci i jakby bliższe, gdy widzę je teraz w mediach, mogę wykrzyknąć z zachwytem.....o ja tu byłam;-) Żadne europejskie miasto nie zrobiło na mnie takiego wrażenia. Zachęcam każdego, kto jeszcze nie zaplanował wakacji - Rzym. Za Rzym oddam każdy wyjazd w miejsca z piękną plażą i hotelem z największą ilością gwiazdek;-)

    OdpowiedzUsuń